17 października 2015

Baletnice

Witajcie

Pudełeczko z baletnicami powstało zaraz po tym, jak poczyniłam chustecznik, z tym samym motywem, dla pewnej małej damy. Niestety w ferworze ostatnich przygotowań... zapomniałam zdjęcia pstryknąć. Skutkiem jest brak zdjęcia chustecznika, ale pudełeczko doczekało się :) Tym razem eksperymentowałam z bejcą w kolorze fioletowym. Bardzo ładny kolorek pojawił się na ściankach pudełeczka. Oczywiście nie mogło zabraknąć chlapania, które uwielbiam :) Pudełeczko leży i czeka, bo córa... tak, chętnie przygarnie nowe pudełeczko, ale woli takie ze zwierzątkami ;) 







Pudełeczko zgłaszam na wyzwanie DECUStyle


Za oknem pada deszcz, jest szaro, buro i ponuro. Na poprawę nastroju, poczyniłam z dziećmi, takie o to rogaliki. Pracy na 5 minut, a radości co niemiara. Bo fajnie jest nakładać dżem i zwijać ciasto :) Dżemik z czeremchy. Próbowaliście kiedyś? Smak, to połączenie czereśni z wiśnią, z lekką nutką goryczy. Pycha. Zanim dobiegłam po aparat, zostały takie nędzne resztki na talerzu ;) Zebrałam też kilka kilogramów pigwy z naszego krzaczora. Będzie pyszny sok i konfitura :)




Pozdrawiam Was serdecznie i życzę ciepłych kocyków, ciekawych książek i kubka gorącej herbaty w ten sobotni wieczór ;)

Iwona

13 października 2015

Dzień dla Nauczyciela ;)


Janusz Korczak
"Wychowawca, który nie wtłacza, a wyzwala, nie ciągnie, a wznosi, nie ugniata, a kształtuje, nie dyktuje, a uczy, nie żąda, a zapytuje, przeżyje wraz z dzieckiem wiele natchnionych chwil"


Dawno temu... po obronie pracy, moja Pani promotor zapytała, czy nie chciałabym uczyć... studentów!  :) Nie chciałam :) Do dziś obroniłam się przed nauczaniem. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle... Mam ogromny szacunek dla tych, którzy podjęli się tej ciężkiej pracy. Z własnego podwórka wiem, ile to wysiłku i trudu kosztuje. Kilka lat temu dowiedziałam się, że moi pradziadkowie byli nauczycielami. Mój mąż jest nauczycielem i moja siostra i siostra szwagra i kilka koleżanek... :) Wszystkich serdecznie pozdrawiam :)
Tak sobie wspominam czasy, kiedy w szkole podstawowej moją wychowawczynią była nauczycielka matematyki, Pani Maria. Do dziś to dla mnie autorytet. Szanowała swoje Maluchy, nawet te, które łamały wszelkie zasady. To w jaki sposób nas prowadziła, jak rozmawiała z nami i z naszymi rodzicami, powoduje, że na samo wspomnienie łezka w oku się kręci. Nigdy się nie poddawała i wierzyła w to, co robi. Wiem, że odniosła sukces, jako nauczyciel i wychowawca, sama widziałam :) Z Panią Marią rozmawiałam jeszcze wiele razy później, już jako absolwentka. Bardzo cieszę się, że miałam taką możliwość, że to, co pamiętałam jako dziecko, przekładało się na spostrzeżenia dorosłej już osoby :) Dopiero na studiach spotkałam kolejnego oddanego nauczyciela. Potem jeszcze jednego. Nie chcę tu słodzić na ten temat i wypisywać zalet, chcę tylko, żeby każdy kto czuje, że chce uczyć i wie, że dobrze to robi, nie poddawał się. Dzisiaj jest trudno o szacunek i zrozumienie dla nauczyciela, dzieciaki mają inne priorytety, ale zawsze znajdą się uczniowie, którzy wcześniej, czy później docenią trud i zapamiętają.

Taka mała refleksja :) Aparatu nadal brak, ale wrzucam kilka ujęć karteczki, która powstała jakiś czas temu. Dla nauczyciela oczywiście.



Pamiętacie pióra z wymiennymi stalówkami... i kleksy w zeszycie :)


Pozdrawiam Was cieplutko,
Iwona


26 września 2015

Jesień...pachnie...

Witajcie!

W kuchni pachnie jesień... zagląda do nas ta z ogródka i ta z lasu :) Suszą się pierwsze grzyby... czeremcha zamknięta w słoiczkach czeka na swoją premierę... dynie dumnie prężą swoje pomarańczowe skórki... jarmuż zachęca zielonymi listkami do kulinarnych eksperymentów :) A ja ... skończyłam kolejne prace, zepsułam aparat i nie mam czym zdjęć robić :( , upiekłam pyszne marchewkowe ciacho, uszyłam z dziećmi dynie ze starych sweterków :) i wyjęłam cieplutki, mięciutki kocyk na wieczory z książką ... a Wam mogę pokazać pudełeczko, które powstało jeszcze wczesnym latem... dla małej dziewczynki






Pozdrawiam Was cieplutko i życzę miłego weekendu ;D 
Iwona

19 września 2015

Wrzesień...już! niespodzianka się udała :)

Witajcie!

Sterta kurzu na blogu... Walczę z czasem, żeby zrobić tu porządek i ogarnąć troszeczkę temat. Nie mogę zebrać się w ogóle, ani w szczególe. Myśli, rzeczy, sprawy... natłok wszystkiego... krok od chaosu. Niby zwolniłam obroty z konieczności... ale są rzeczy, które nie dają spokojnie wypić herbatki :) Pocięty papier, pudełka czekające na ostatni szlif; lampa, która już kilka miesięcy prosi o tę kropkę nad "i". Nie wspomnę o zaległych i gotowych już pracach. 
Dopiero post Danusi zmobilizował mnie, żeby jednak zebrać się w garść, usiąść spokojnie i znowu coś Wam pokazać. Po tak długiej przerwie zacznę od ostatniego projektu - niespodzianki, który stał się udziałem wielu Artystek Kolorystek :) Na ten genialny pomysł wpadła Lidka z bloga Misiowy Zakątek. Zapraszam do niej na szczegółową relację z poczynań osnutych wieeelką tajemnicą. Do  Danusi  po garść wzruszeń, kiedy otrzymała tajemniczą przesyłkę. 
Dziękuję za wspaniałą zabawę, za możliwość udziału w tej niespodziance i pozdrawiam Was cieplutko :)
W załączeniu kilka zdjęć mojej karty

 




 
Zdradzę Wam, że tym razem wykorzystałam suszone kwiaty storczyka, papier z kolekcji "Silva rerum" i tekturowe okienko, w którym zawiesiłam tiulową firankę. Gdy zastanawiałam się, jak wykonać wpis dla Danusi, na myśl przyszedł mi rodzinny spacer. Pewnej słonecznej niedzieli, w wakacje, przemierzaliśmy nieśpiesznie uliczki Długosiodła. Miejscowości, gdzie  domy ozdobione są malowanym kwieciem.  Właśnie te, malowane na ścianach domów kwiaty, stały się dla mnie inspiracją :) 

Pozdrawiam Was serdecznie
Iwona