Witajcie!
Od kilku dni po mieszkaniu biegają małe kolorowe kurki. Dwa lata, aż wstyd się przyznać, szyłam je dla dzieci... Jak tylko zobaczyły, od razu sztuk pięć zaadoptowały... i o zgrozo... chcą więcej!! Kto to wykarmi?! ;) Jeśli mam być szczera, to okazało się, że szycie takich kurek wciąga... w ogóle szycie wciąga! Już wiem, że przepadłam. Obmacuję te wszystkie kolorowe tkaniny, jak obłąkana. Rozkoszuję się fakturą, barwami i wzorami. PRZEPADŁAM. Kto szyje ;) w przyjaźni z maszyną, ten mnie zrozumie ;) Wracając do kurek, to w planach są następne, a jaką świetną zabawą stało się wymyślanie imion dla nich... W pierwszej kolejności przedstawiam:
Zosię i Madzię
Marynkę :)
Tereskę i Jabłuszkę
Jest jeszcze Klara, ale bardzo nieśmiała z niej kurka i nie wzięła udziału w sesji fotograficznej ;)
Pozdrawiam Was cieplutko :)
Iwona
ale rozkoszne ... moja córka by je od razu zgarnęła :)
OdpowiedzUsuńSuper kurki :-)
OdpowiedzUsuńCudowne te kurki, słodziaki wszystkie i nie dziwię się że dzieci chcą więcej:-)
OdpowiedzUsuń