13 października 2015

Dzień dla Nauczyciela ;)


Janusz Korczak
"Wychowawca, który nie wtłacza, a wyzwala, nie ciągnie, a wznosi, nie ugniata, a kształtuje, nie dyktuje, a uczy, nie żąda, a zapytuje, przeżyje wraz z dzieckiem wiele natchnionych chwil"


Dawno temu... po obronie pracy, moja Pani promotor zapytała, czy nie chciałabym uczyć... studentów!  :) Nie chciałam :) Do dziś obroniłam się przed nauczaniem. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle... Mam ogromny szacunek dla tych, którzy podjęli się tej ciężkiej pracy. Z własnego podwórka wiem, ile to wysiłku i trudu kosztuje. Kilka lat temu dowiedziałam się, że moi pradziadkowie byli nauczycielami. Mój mąż jest nauczycielem i moja siostra i siostra szwagra i kilka koleżanek... :) Wszystkich serdecznie pozdrawiam :)
Tak sobie wspominam czasy, kiedy w szkole podstawowej moją wychowawczynią była nauczycielka matematyki, Pani Maria. Do dziś to dla mnie autorytet. Szanowała swoje Maluchy, nawet te, które łamały wszelkie zasady. To w jaki sposób nas prowadziła, jak rozmawiała z nami i z naszymi rodzicami, powoduje, że na samo wspomnienie łezka w oku się kręci. Nigdy się nie poddawała i wierzyła w to, co robi. Wiem, że odniosła sukces, jako nauczyciel i wychowawca, sama widziałam :) Z Panią Marią rozmawiałam jeszcze wiele razy później, już jako absolwentka. Bardzo cieszę się, że miałam taką możliwość, że to, co pamiętałam jako dziecko, przekładało się na spostrzeżenia dorosłej już osoby :) Dopiero na studiach spotkałam kolejnego oddanego nauczyciela. Potem jeszcze jednego. Nie chcę tu słodzić na ten temat i wypisywać zalet, chcę tylko, żeby każdy kto czuje, że chce uczyć i wie, że dobrze to robi, nie poddawał się. Dzisiaj jest trudno o szacunek i zrozumienie dla nauczyciela, dzieciaki mają inne priorytety, ale zawsze znajdą się uczniowie, którzy wcześniej, czy później docenią trud i zapamiętają.

Taka mała refleksja :) Aparatu nadal brak, ale wrzucam kilka ujęć karteczki, która powstała jakiś czas temu. Dla nauczyciela oczywiście.



Pamiętacie pióra z wymiennymi stalówkami... i kleksy w zeszycie :)


Pozdrawiam Was cieplutko,
Iwona


3 komentarze:

  1. No ja juz stalówek nie pamietam, to raczej domena naszych rodziców była;-)
    ale też i nauczycieli z prawdziwego zdarzenia niewielu spotkałam, więc tym bardziej chwała za to że jeszcze gdzieś się takowi pojawiają. Moja kochana kuzynka jest takim nauczycielem, któremu jeszcze się "chce" :-)

    A jako, ze sama miałam epizod nauczycielski wiem co nie co o tym zawodzie.
    Jest takie chińskie przekleństwo "obyś cudze dzieci uczył" ;-)

    OdpowiedzUsuń