5 października 2016

Sezon czapkowy rozpoczęty...

Witajcie!

Za oknem prawdziwa złota jesień... wróć deszczowa i wietrzna jesień... Pada, znaczy się leje, jak z cebra... już dobrych kilka godzin. Może powinnam zastanowić się, czy zamiast auta wystawić łódkę przed dom? Nie ma zmiłuj, w taką pogodę, czapę na głowę i chustę na szyję zarzucić mus. W pierwszej kolejności doposażyłam własne dzieci, sztuk dwie, w cudnych wzorów odzienie. Wyszły spod maszyny kombinacje wzorzysto kolorystyczne, adekwatnie do zamiłowań i upodobań :)  Potem, już lawinowo spływały spod nożyczek pocięte metry pięknych tkanin, na kolejne zestawy. Dziś tylko mała odsłona tego, co powstało ostatnio w Fabryczce na linii współpracy ja i maszyna ;) I powiem Wam, że... ja i ona... miłość nas połączyła. Ja tak czułam, że gdzieś tę miłość w genach mam ukrytą, tylko taka nieśmiała ona i dużo potrzebowała czasu na oswojenie :) Wiadomo, że są wzloty i upadki, że są płacz i łzy. Są jednak i takie dni kiedy duma mnie rozpiera. Zwłaszcza,  jak miętolę w dłoniach, te metry cudnych tkanin, które po cięciu i szyciu, nie są już tylko kolorowymi metrami, a przedstawiają sobą konkret :)





 
I jeszcze wersja dwustronna




Ps. A wiecie , że uwielbiam guziki? UWIELBIAM! zwłaszcza drewniane ;)

Pozdrawiam Was cieplutko :)
Iwona

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz